Zapewne osoby, które specjalnie leciały do Las Vegas, aby zagrać w jeden konkretny darmowe gry Total Casino, miały do czynienia z Boeingiem. Amerykański gigant lotniczy w branży obecny jest już od dziesięcioleci. Niestety ostatnie lata nie były dla niego zbyt łaskawe. Jego jeden z flagowych modeli Boeing 737 Max został uziemiony i nie wiadomo, kiedy wróci do latania. Pojawia się jednak światełko w tunelu.

Boeing 737 Max – co warto o nim wiedzieć?
Boeing 737 to bez dwóch zdań od dekad najpopularniejszy na świecie wąskokadłubowy samolot pasażerski, który przeznaczony jest na mniejsze lub średnie trasy. Prototyp po raz pierwszy został oblatany w 1967 roku, zaś w następnym trafił do seryjnej produkcji. Do dziś wybudowano ponad 10 tysięcy jego egzemplarzy. Od lat 60. powstało wiele generacji tego samolotu, a najnowszą z nich jest Max. Projekt ten rozpoczęto w 2011 roku, a główną zmianą w stosunku do poprzednich było wprowadzenie silników CFM International LEAP-1B, które miały zagwarantować o około 13% mniejsze zużycie paliwa. Ponadto zdecydowano się na zmianę skrzydeł i widgetów. Na wyposażeniu znalazł się także elektroniczny system sprężonego powietrza, nowa awionika. W porównaniu do wersji 737-800 zyskał aż o 1000 kilometrów większy zasięg, co przełożyło się na jego nowe możliwości dla przewoźników. W ciągu zaledwie 2 lat Boeing otrzymał ponad 1000 zamówień na nowy samolot. Pierwszy model został oblatany w 2016 roku, zaś rok później nowe egzemplarze zaczęły trafiać do przewoźników. Szybko też trafił do naszego rodzimego LOT-u.
Problemy z maszyną
12 marca 2019 roku nastąpiła katastrofa lotu Ethiopian Airlines 302. Jego główną przyczyną były problemy z systemem MCAS. To kolejny taki wypadek po katastrofie lotu Lion Air 610 z 29 października 2018 roku. Na wniosek wielu agencji i urzędów zdecydowano o uziemieniu wszystkich modeli 737 MAX aż do momentu naprawy usterek. Wspomniany system MCAS miał chronić samolot przed przeciągnięciem. Okazało się jednak, że w wyniku błędnych wskazań samolot dokonywał opuszczenia nosa maszyny, co zapewne doprowadziło do 2 wspomnianych wypadków. Wyszło także na jaw, że sporo pilotów meldowało problemy z tym systemem. Boeing bardzo szybko wprowadził poprawki i aktualizacje, jednak samoloty te wciąż czekają na certyfikację. Do tego doszły także problemy z pandemią koronawirusa, gdzie niektóre firmy zbankrutowały, a inne zaś anulowały zamówienia. Tylko między styczniem a październikiem 2020 roku łączna liczba anulowanych zamówień sięgnęła ponad 1000 maszyn. Dla Boeinga to z pewnością spory cios, co również zaważyło na spadku tempa produkcji nowych samolotów. Na samej giełdzie Boeing od początku roku stracił ponad 40% wartości.
Światełko w tunelu?
W połowie października urząd lotnictwa Unii Europejskiej ogłosił, że zamierza w niedługim czasie dopuścić maszyny do ponownego latania na terenie UE. Ponadto niezwykle istotna w całej sprawie Federalna Administracja Lotnictwa z USA ma prawdopodobnie do końca listopada ogłosić, że 737 Max ponownie otrzyma certyfikację. Nie oznacza to jednak, że samoloty od razu wrócą na lotniska. Piloci bowiem muszą ponownie przejść przeszkolenia, jak i muszą zostać wprowadzone nowe procedury. Wedle informacji zza oceanu American Airlines Group chce skorzystać z Maxów pod koniec grudnia. Krążą jednak plotki, że wiele samolotów wciąż będzie uziemionych. Boeing ponoć prowadzi pracę nad zupełnie nowym syntetycznym czujnikiem w tym systemie, który będzie oparty na oprogramowaniu. Potrwa to jednak kilkanaście miesięcy.